Towarzysze!
Córa marnotrawna powróciła. Stęskniłam się niesamowicie, nie mogę się doczekać, aż opiszę wszystko co działo się przez te dwa miesiące (w istocie, wczoraj minęły równo dwa miesiące mojej nieobecności). Zauważyłam, że mam problem z klasyfikacją czasową swoich cech charakteru. Nigdy nie wiem, czy jest ona niedawno nabyta, czy po prostu nigdy jej u siebie nie zauważyłam. W każdym razie, strasznie sentymentalna się porobiłam. Nie jestem w stanie sprzedać starych przedmiotów, z którymi wiąże się chociażby najmniejsza historia, a kiedy przeczytałam ostatnio wszystkie stare notki to aż łezka mi się w oku zakręciła. Sporo tam co prawda głupot, ale to nie jest ważne. Wspomnienia, wspomnienia. Minione miesiące opiszę w następnych notkach, natomiast tu zajmę się sprawami aktualnymi.
Mam ostatnio jakiś bardzo wspominkowy okres. Przez ostatni tydzień, robię wszystko to, co tak uwielbiałam robić kilka lat temu i jest cudownie. Nie lubię zmian, ciężko mi przychodzą.
Oficjalnie przyznaję, że Fallout 3 jest moją ulubioną grą Bethesdy, której jak już wspominałam, jestem wielką fanką. Technicznie rzecz biorąc New Vegas jest lepszy. Ciekawsza linia fabularna, więcej frakcji, zmuszających do brania żywego udziału w lokalnych problemach, lepiej rozplanowana mapa ( to jest, mniej sztucznych ścian, tak bardzo irytujących w postapokaliptycznym Washingtonie, mniej zagulyfikowanych systemów podziemnych, więcej ciekawych lokacji), zdecydowanie więcej questów, a na deser nowy tryb gry, oraz większa ilość przedmiotów urozmaicających rozgrywkę. Tak, tak wszystko wiem. Aczkolwiek mimo wszystko, chyba najważniejszą dla mnie sprawą jest klimat gry, gdzie Fallout trzy miażdży swojego młodszego brata doszczętnie. Zdecydowanie częściej mam ochotę wrócić do trzeciej części produkcji i zdecydowanie lepsze, wyraźniejsze wspomnienia po sobie zostawiła. W każdym razie, całą pointą tego wywodu jest to, że ponownie przechodzę Fallout 3 :D. Magazine?! What happens?
Lubię porządek. Nie lubię zagraconych pomieszczeń, wole kiedy wszystko ma swoje określone miejsce, natomiast niestety kłóci się to z moją potrzebą kupowania głupot. Uwaga, uwaga teraz pokażę jakie cudowne rzeczy kupiłam ostatnio! Szczęście wielkie.
Kolekcja małych naczyń z obrazem Włodzimierza Szpingera, polszki artyszta, każdy zna! Tak już całkowicie poważnie, to jestem bardzo zadowolona, z tego że mogę mieć coś takiego. Dorwałam to w outlecie Empiku, za jedynie 21 złotych! Co prawda są to małe naczynia, ale może zmusi mnie to do mniejszych porcji jedzenia, mniejszej ilości mocnej herbaty i mniejszej ilości.. eee co się je w małej misce? Karmę dla zwierząt? Ps: Ryba nazywa się Rysiek.
Jestem wielką fanka mocnej herbaty. Gdyby nie strach przed zębami w kolorze sera szwajcarskiego, mogłabym pić ją litrami. Tak więc oto, zaparzacz do herbaty w kształcie truskawki, to coś czego nie muszę tłumaczyć, nie dość, że cudowne to jeszcze praktyczne! Szczotka do paznokci w kształcie kaczki, to chyba też rzecz, nie warta wyjaśnień!
No dobra... to nie jest ani trochę praktyczne. Kolega oznajmił mi, że w Mcdonalds jest dostępna seria zabawek z Super Mario, powiedział mi również, że nie trzeba kupować nawet zestawu i można kupić zabawkę osobno za 5 złotych. Nie mogłam się powstrzymać, mimo że pani przy kasie zaśmiała mi się w twarz XD. Figurka jest co prawda słabo wykonana, ale czego się spodziewać po zabawkach dla dzieci za 5 złotych. Co prawda to nie jest taka zwykła figurka! Jak podniesiecie Mario do góry i uderzycie jego pięścią w klocek nad nim, usłyszycie dźwięk, odpowiadający tej akcji, z gry!
Ostatnio widziałam cudowny film pod tytułem " Pogrzeb Kartofla". Jest to pierwszy film pełnometrażowy pana Jana Jakuba Kolskiego. Jestem całkowicie zauroczona. Po usłyszeniu rekomendacji i obejrzeniem jednego z jego filmów, mam duże przeczucie, ze po zagłębieniu się w jego sztukę, mogę okrzyknąć go moim ulubionym polskim reżyserem. Cudownie powolne, refleksyjne tempo filmów. symbolika, artystyczne ukazywanie brzydoty, nawiązania do polskiej ludowości. Nie mogę się doczekać, aż znajdę chwilę na obejrzenie czegoś jeszcze.
Ostatnia sprawa. Obiecuję, ze ostatnia. Przypomniałam sobie ostatnio o mojej dawnej miłości, a mianowicie Le Chiffre z "Casino Royale". Bonda lubię, aczkolwiek nie są to moje ulubione filmy. "Casino Royale" mogę oglądac wielokrotnie C: i to tylko ze względu na cudownego Madsa Mikkelsena. Zaczęłam trochę o nim czytać w internecie i przypomniałam sobie o tym, że przecież mogę mieć go pod dostatkiem! Wystarczy tylko obejrzeć "Hannibala"
Wczoraj obejrzałam pierwszy odcinek. Jak na razie, nie jestem zbytnio zachwycona. Główny bohater (Will Graham) nie zdobył na razie mojej sympatii. Jest przedstawony jako taka do przesady wyjątkowa i wybitna jednostka, w dodatku z bardzo przesadzoną umiejętnością dedukcji, Mimo wszystko jednak, bardzo szybko się wkręcam we wszelakie sprawy, dotyczące morderstw, więc jestem ciekawa co będzie dalej. Mads, uratuj to!
Bolą mnie zęby, gdy pomyślę o gryzieniu przebitego balona. Oj, jak bolą.
Asorune.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz