sobota, 28 listopada 2015

Kompulsywnie ze strzygą

Witam serdecznie.
Znowu długo nie pisałam, ostatnimi czasy nie mogę się zebrać aby zająć się czymkolwiek. Rozpoczynam jakąś czynność, a po kwadransie stwierdzam, ze to nie jest jednak to co chciałabym robić. Okropna sprawa, chce by już to poszło precz, bo ręce opadają. Tak, wiec dzisiejsza notka będzie brdzo chaotyczna, jest to zlepek różnych wpisów z minionych tygodni

#1
Nigdy nie wspominałam tu o Beatrycze, czy też po prostu super Beacie, ale to chyba temat na dłuższy wywód. W każdym razie owa super Beata jest w ciąży i już niedługo, bo w lutym, będę miała siostrę. Jak na razie wszyscy nazywają ją fasola, aczkolwiek kiedy przyjdzie na świat ma nazywać się Konstancja lub Karolina, mimo to i tak mam zamiar zostać przy jej pierwotnym pseudonimie, bo jest najfajniejszy. Zawsze cieszyłam się, ze jestem jedynaczką, aczkolwiek bardzo cieszę sie na nowe dziecko w rodzinie. Tata kilka razy odgrażał mi się, że będzie mi ja podrzucał, abym się nią zajęła, dlatego wymyśliłam szatan plan. Na każde urodziny fasoli będę jej dawać super zabawki, którymi będziemy się mogły cieszyc obie podczas wspólnej zabawy. Anna jest również bardzo zadowolona z pomysłu kupienia jej plastikowych artykułów spożywczych, oraz zabawkowej kuchni i będzie się razem ze mną bawić z fasolą w sklep. Dobry boże, za kilka miesięcy będę miała 18 lat, zacznę mieszkać sama, a nie mogę się doczekać zabawy w sklep. Aż mi się smutno zrobiło, nie mogę się już doczekać kiedy fasola trochę podrośnie, będę wymyślała dla niej najlepsze zabawy i oglądała z nią stare bajki Disneya. Nie będziemy mieszkać razem, wiec chcę aby zawsze cieszyła się na myśl, że przyjedzie do niej super siostra strzyga :C.



#2
Dzisiaj dopadło mnie bardzo poważne przemyślenia na temat sosów do parówek. Pamiętam, że jeszcze rok temu rozważałam, czy będę musiała kupić chrzan, ketchup i musztardę, kiedy już będę mieszkać sama. To są chyba rzeczy, które powinny być zawsze w lodówce, prawda? Jeśli masz zestaw podstawowych sosów, chociażby dla gości, to chyba jesteś bardzo poważnym człowiekiem. Widzicie? Tak łatwo można osiągnąć nową rangę dorosłości, wystarczy kupić ten pieprzony chrzan, który mało kto lubi i już jesteś super gospodarzem. Chrzan kupię byle jaki, zależy mi tylko na opakowaniu, skoro będzie stać 3 lata w mojej lodówce.

Wiecie na czym nie można oszczędzać? Na musztardzie. Dobry boże! Jak okropna może być musztarda. W dodatku zawsze się denerwowałam, ponieważ odkąd mój tata wyprowadził się z domu, a zaczął mieszkać drugi partner mojej mamy zaczęli kupować najtańszą musztardę w plastikowym opakowaniu dla biedaków. Nigdy nie byłam fanką musztardy, więc nie przeszkadzało mi to zbytnio, ale ostatnio naszła mnie na nią wielka ochota. Otwieram opakowanie z musztardą, zanurzam w nim widelec i #@$!U1!!&! JAK MOŻNA W OGÓLE JEŚĆ COŚ TAKIEGO?!  Proszę się opamiętać! Na szczęście, mama akurat wybierała się do sklepu, wiec poprosiłam ją o musztardę z nasionami gorczycy. To jest prawdziwa musztarda! Nie wygląda jak odchody psa, który się nażarł trawy, tylko produkt z wyższej półki, nie mówiąc o tym, że jest znacznie lepsza!
Z ketchupem mam dziwną relację. Mianowicie, bardzo nie lubię tych z średniej półki cenowej. Dlaczego? Zwykle mają bardzo silny goździkowy posmak, czego wręcz nie cierpię. Kiedyś. najbardziej lubiłam ketchupy firmy Tortex, które są kwintesencją najtańszych ketchupów, z podejrzanych bud z hot-dogami. Strzyga, jak zwykle popada ze skrajności w skrajność, więc teraz podobała sobie jeden z najdroższych ketchupów, czyli "Krzepki Radek". Nadal lubi te najtańsze, znienawidzone przez wszytskich, którzy chociaż trochę przejmują się jedzeniem, ale mimo wszytsko, Radek wygrywa.

#3
Dlaczego kobiety leciały na Liszta? Przecież on wyglądał jak Lord Farquad.
Edit: Zauważyłam, że mężczyzna zyskuje + 20, przez prosty fakt noszenia żabotu. Hm.

#4
Jako, że Beata jest w ciąży musiała zrobić sobie przerwę w jeździe konnej. Z tej okazji wybrałam się z nimi do stajni i stwierdziłam, że spróbuje wsiąść na jej konia. Bardzo mi się spodobało, teraz jeżdżę do niej co tydzień i uczę się jeździć. Otuchy dodaje mi fakt, ze Beatrycze mówi, że bardzo szybko się uczę i mam dobre podejście do koni. Klacz nazywa się Bella, gdyż takie imię nadano jej jeszcze za czasów wyścigów, teraz została delikatnie przechrzczona na Belkę, czy Belinę. Wszyscy bardzo się dziwą, że ani trochę się jej nie boję, mimo iż kilka razy prawie przeleciałam przez siodło, bo pani kuń chciała sobie pogalopować. Czasem zachowuje się jak takie dziecko, które mimo rozwalonej, krwawiącej głowy, szczerzy szczerbatą buzię krzycząc, że chce się jeszcze pobawić, bo jest fajnie.
Edit: Dzisiaj(28.11) pierwszy raz galopowałam. To była bardzo niezwykła chwila, ponieważ dostałam najlepszą pochwałę od Beaty, jaką usłyszałam kiedykolwiek. Pierwszy raz mam wrażenie, że jestem w czymś dobra, ot tak. 

#5
Kupiłam świecę o zapachu prania. Fajna jest ona.
Edit: Dżon Snoł powiedział mi, że to dziwny wybór. "Serio? Na tyle różnych zapachów, ty wybrałaś zapach prania?" Chyba trochę w tym racji, ale się nie przyznam. Hehe
#6
Często gapię się na ludzi w metrze. To bardzo brzydki nawyk, ale kiedy ktoś zwróci moją uwagę, nie mogę się powstrzymać. I tak oto znalazłam swój cel. Stał oto taki jegomość, vel "Werter" w swoim płaszczu młodego literata z detalem na guzikach w postaci jakiegoś herbu, w niedbale zarzuconym szalu w kolorze szaro-ecru, twórczym nieładzie na głowie, skórzanej teczce w ręku,  oraz tomikiem poezji zatytułowanym "Abdykacja". Nie wiem czy to ja ściągnęłam jego spojrzenie, czy sam z siebie na mnie zerkał kiedy konczył kolejne wiersze. W końcu podniosłam głowę, jednak tym razem, nie aby na niego spojrzeć, a sprawdzić tablicę z przystankami, pech chciał, że akurat wtedy się mi przyglądał. Kiedy oboje zorientowaliśmy się, że przyłapaliśmy się na spojrzeniu, więc owy Werter zdecydował się posłać mi uśmiech. Ja nie wpadłam na pomysł by go odwzajemnić, więc wychyliłam się dając do zrozumienia, że zasłania tablicę i wydaje mi się, że nawet ściągnęłam nieco brwi, ale głowy nie dam. Cóż, nie spojrzałam na niego już ani razu i jestem pewna, że on też nie. Hehe
Edit: Dzisiaj (29.11) nie pamiętam już nawet jego twarzy.
Edit 2: Ostatnio z Anną przeprowadziłam bardzo budującą rozmowę. Obie zastanowiłyśmy się dlaczego mężczyźni nie zatrzymują nas na ulicy i uświadomiła mi, że to może nie dlatego, że jestem brzydka, a dlatego że nie wyglądam jeszcze na 100% legalną. Cholera, to ma sens i w dodatku jest znacznie bardziej optymistyczne!
Edit 3 @$3*&! : Żeby nie było, że lubię ten typ mężczyzn, akurat tutaj szczerze mówię, ze to totalna bzdura! Chociaż nie przeczę, że zwracają moją uwagę. Chyba lubię się pakować w takie beznadziejne sytuacje.

#7
Moja nowa pościel jest we wzory, podobne do tych na krawatach Hannibala. Bardzo mnie boi to, jaką psychofanką Madsa jestem C:.
#8
Cholera, znowu oglądałam "Dziennik Bridget Jones", znowu wyłączyłam zaraz po tym jak Daniel ja zdradził, oraz znowu powiedziałam, że to ta smutniejsza wersja mnie po 30. Auć


Jeśli jedzenie jest miękkie, to zjesz go więcej. Najlepiej jeść twardsze rzeczy i to w jednym kawałku.
Asorune.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz